„Teatr Piosenki Olgi Bończyk” – Recenzja!
Zapraszamy Was do lektury jakże miłej recenzji „Teatr Piosenki Olgi Bończyk”:
O Oldze Bończyk wiedziałem niewiele.
Nigdy nie byłem na jej koncercie. Nie widziałem jej w teatrze. Nie obejrzałem nawet jednego odcinka serialu „Na dobre i na złe”. Obejrzałem oczywiście kilka jej ostatnich klipów muzycznych na YouTube, ale mówiąc zupełnie szczerze, nie wstrząsnęły mną. Niedługo przed koncertem zapoznałem się z listą wykonywanych utworów i moje wątpliwości się powiększyły – na liście były znane utwory, stanowiące żelazny repertuar wielu aktorek śpiewających. Na dodatek wszystkiego – playback. Cóż, pomyślałem, będziemy mieli wieczór jeden z wielu. Ale bez fajerwerków.
Jak bardzo się myliłem….
Po pięknym wstępie naszej Pani Kierowniczki i chwili ciemności, zamiast miłej i skromnej osoby, którą odebrałem dzień wcześniej na lotnisku w Zurychu, na scenę teatru ODEON w Brugg, weszła prawdziwa estradowa Diwa. I od pierwszej minuty zapanowała i nad sceną i nad widownią. Najpierw zachwyciła długa czerwona suknia, potem elegancko zaczesane włosy, zdecydowany makijaż i zniewalający uśmiech. A chwilę później usłyszałem ten głos. Piękny, matowy, pewny swojej siły i zapowiadający już w pierwszym utworze najwyższej klasy ucztę wokalną z pogranicza muzyki rozrywkowej, jazzu i swingu.
Po pierwszej piosence, artystka przywitała się z publicznością. Opowiedziała krótko o sobie i przygotowanym programie. Zrobiła to tak naturalnie i serdecznie jakby znała się z nami od lat. A potem, z każdym wykonywanym utworem, z każdą opowiedzianą historią, było już tylko cieplej, serdeczniej, rzewniej i weselej.
Zgodnie z definicją teatru Mistrza Młynarskiego: „Bo teatr to jest śmiech, kolego… bo teatr to jest płacz, kolego… to są te trzy elementy”. Recital Olgi Bończyk to był teatr – najwyższej klasy Teatr Piosenki.
Nie sposób opisać wszystkie wykonywane utwory. Każdy z widzów miał swój ulubiony. Mnie najbardziej zachwyciły nowe aranżacje i sposób interpretacji utworów, które już znałem, a którym Olga Bończyk nadała niepowtarzalną świeżość i odkryła ich nową wartość.
Olga Bończyk potrafi zaśpiewać wszystko. Potrafi wydobyć z nut każdej piosenki coś, co porusza struny naszej wrażliwości. A łatwość, z jaką śpiewa najtrudniejsze muzyczne frazy, wprowadzając elementy jazzu i swingu, dowodzi jej wybitnego warsztatu wokalnego. Nic dziwnego, artystka ma za sobą wyższe wykształcenie muzyczne i 12-letnią praktykę w najlepszym polskim zespole gospel „Spirituals Singers Band”.
Nie sposób też nie wspomnieć o dramaturgii tego recitalu. Znakomicie rozłożone dramatyczne akcenty spowodowały, że uczestniczyliśmy razem z aktorką w jej podróży sentymentalnej – razem z Nią przeżywaliśmy zachwyty i rozczarowania miłosne. Razem śmialiśmy się i śpiewali, razem wzruszaliśmy się słuchając historii Jej rodziców i przyjaźni artystycznej ze Zbigniewem Wodeckim.
Teatr Piosenki Olgi Bończyk spełnił wszystkie trzy teatralne elementy!
Ten trzeci zauważył też Francesco, właściciel restauracji „IlCommercio”, do której poszliśmy na kolację po spektaklu.
Kiedy Olga Bończyk weszła na salę, krzyknął: „Santa Madonna!”. I ja oddałem cześć naszej Barbórkowej Madonnie. Po rycersku, przyklękając na jedno kolano.Z nadzieją, że jeszcze do nas powróci.
Jerzy Czubak