Gwiazdo świeć, kolędo leć (sł. W. Kejne / muz. W. Korcz)
sł. W. Kejne, muz. W. Korcz
Choinka dumna niczym paw,
Paradną nosi szatę,
Garść ususzonych latem traw
I świeczki, i opłatek.
Niepowtarzalny zapach świąt
Odurzył Polskę całą.
Czystością błyszczy każdy kąt
I w duszach pojaśniało.
Ref. (x2) Gwiazdo świeć, kolędo leć!
Misterium niech się dzieje!
Dziś święta noc i wielka moc
Nadciąga od Betlejem!
Uśmiech nieczęsty, tutaj gość
Dziś poczuł się u siebie,
A zasiedziała z dawna złość,
Co z sobą począć, nie wie.
A w nas serdeczna wzbiera pieśń,
W dzieciństwie zapomniana.
Dziś serca chcemy w dłoniach nieść
I dawać sobie w zamian!
Ref. (x2) Gwiazdo świeć, kolędo leć!
Misterium niech się dzieje!
Dziś święta noc i wielka moc
Nadciąga od Betlejem!
Oto zstępuje Boży Syn,
By z nami siąść do stołu.
I już nie ciąży brzemię win.
Już jest w nas coś z aniołów!
Otacza nas świetlisty krąg,
A przy łamaniu chleba
Gdy wymieniamy uścisk rąk,
Czujemy dotyk nieba!
Ref. (x2) Gwiazdo świeć, kolędo leć!
Misterium niech się dzieje!
Dziś święta noc i wielka moc
Nadciąga od Betlejem!
Raz do roku (sł. W. Kejne / muz. W. Korcz)
sł. W. Kejne, muz. W. Korcz
Przed Świętami Bóg strapiony
Obserwuje nasze strony
Myśli: Strach tam posłać Syna
Wszak zmarnieje mi Dziecina
(To bieda, to bieda, to niedola)
Niech Bóg broni!
Lud tam dziki, tęgoskóry
Grzbiet zgarbiony, wzrok ponury
Człekokształtnych wręcz mutacje
Czyżby Darwin mógł mieć rację?
(To bieda, to bieda, to niedola)
Toż to bzdury!
Potem pięścią w chmurę walnął:
"Wizję zrobić tam lokalną!"
I zlecieli się anieli
Lecz po chwili minę mieli
(To bieda, to bieda, to niedola)
Raczej marną
Rozejrzeli się dokoła
Po śpichlerzach i po stołach:
Tutaj u was straszna bieda
Przeprowadzić Świąt się nie da
(To bieda, to bieda, to niedola)
Trza odwołać!
Na te słowa aż zawrzało
W krąg od pierza było biało
A anioły na kolanach
Zaprzysięgły przywieść Pana
(To bieda, to bieda, to niedola)
Tak się stało
Gdy powtórnie przyleciały
Długo gęby rozdziawiały
Patrząc na radosne miny
Góry mięsa i wędliny
Na eksplozje serdeczności
I na inne wspaniałości
(Gloria, gloria in excelsis)
Pogłupiały, pogłupiały
Odtąd mamy z nimi spokój
I gdy gwiazda zalśni w mroku
Pan bez obaw schodzi z nieba
Wie, że u nas jest jak trzeba
Raz do roku
Kolęda na ten rok (sł. M. Czapińska / muz. W. Korcz)
sł. M. Czapińska, muz. W. Korcz
Z najprostszych cię układam słów
niech w białej ciszy płyną.
Kolędo otul nas w tę noc
dobrocią jak pierzyną.
Zdrętwiałe z chłodu serca niech
w twym cieple się ogrzeją.
Kolędo podziel z nami się
otuchą i nadzieją.
Śnieg przysypie naszą biedę,
ktoś z policzka łzy obetrze.
Byle jakoś przeżyć zimę,
później przyjdą lepsze.
Z najczulszych cię układam nut,
w nich srebrne dzwonki dzwonią.
Kolędo skojarz nam się dziś
z przyjazną, ciepłą dłonią.
I niech nie dzieli nas w tę noc
ni gniew, ni żal, ni ściana.
Przy skromnym stole z nami siądź
i dobra bądź jak mama.
Kolędo płyń wśród polskich zim,
wśród smutków i zamieci.
A my popatrzmy dziś na świat
oczami naszych dzieci.
Nie zapomnijmy tego (sł. E. Bryll / muz. W. Korcz)
sł. E. Bryll, muz. W. Korcz
Zanim się skończy ciepło
I gwiazda skrzydła zwinie
I trzeba będzie znowu
Wędrować przez pustynię
Dotknijmy siebie dłonią
Jakbyśmy dotykali Tego
Co się narodził
I światło w nas zapalił
Nie zapomnijmy tego
Dziecinnie bezbronnego
Bezbronnie naiwnego
Ten blask był przecież w nas.
Nie zapomnijmy ciepła
Co może już uciekło
Zgubiło się w tej drodze
Ale się wrócić może
Bo nieskończony czas
Gwiazdy pachnącej sianem
Prezentów niespodzianych
Przyjaciół zapomnianych
Co domu drzwi otworzą
Aby powitać nas
Bagaże spakowane
Matka otula dziecię
Osiołek nogą grzebie
Ma długą drogę przecież
Ciemności w drzwi stukają
Lodowe mają twarze
Nie zapomnijmy tego
Żeśmy tu byli razem.
Pojedziemy saniami (sł. E. Bryll / muz. W. Korcz)
sł. E. Bryll, muz. W. Korcz
Pojedziemy saniami
Świat zostanie za nami
W dzień Bożego Narodzenia
Gdy się wszyystko przemienia
W aksamit, w aksamit
I niech śnieg pada przez całe święta
Miękki, biały, świetlisty
Jak dziecinna kolęda, legenda
Jak od najbliższych listy
Wszystkie nasze kłopoty
Pozmieniają się w złoto
Ponad głową choinkową
Bóg zaszumi dobrym słowem
Tej nocy, tej nocy
I niech śnieg pada przez całe święta
Miękki, biały, świetlisty
Jak dziecinna kolęda, legenda
Jak od najbliższych listy
I przy stole świetlistym
Siądą z nami najbliżsi
Wyciągniemy ręce obie
I będziemy znowu sobie
Najczystsi, najczystsi
I niech śnieg pada przez całe święta
Miękki, biały, świetlisty
Jak dziecinna kolęda, legenda
Jak od najbliższych listy
Niech się kochają (sł. E. Bryll / muz. W. Korcz)
sł. E. Bryll, muz. W. Korcz
Gdy Wigilijni już zasną goście,
z zębów po karpiu wyjmując oście.
Gdy pies przestanie szarpać choinkę
a dziecko też się uciszy krzynkę.
Wtedy już sami z niebem nad nami
pójdziemy sprawdzić czy nam Anieli
ruchem swych skrzydeł poduszki wzdęli.
I w te poduchy Anielskie puchy,
rzucimy się do pościeli.
A gwiazda, gwiazda zawsze przyjazna.
Zaśpiewa, zaśpiewa w naszym pokoju
Niech się kochają w Dzień Narodzenia,
kamienie, drzewa, wszystkie stworzenia
Niech się kochają w Dzień Narodzenia,
Niech się kochać nie boją x2
Gdy Wigilijni już zasną goście,
Anioł otworzy niebo na oścież.
Żebyśmy przyszli gwiazdę zobaczyć
i poprowadzi nas nie inaczej,
ale po złotym moście.
A gwiazda, gwiazda zawsze przyjazna.
Zaśpiewa, zaśpiewa w naszym pokoju
Niech się kochają w Dzień Narodzenia,
Kamienie, drzewa, wszystkie stworzenia
Niech się kochają w Dzień Narodzenia,
Niech się kochać nie boją
Niech się kochają w Dzień Narodzenia,
Kamienie, drzewa, wszystkie stworzenia
Niech się kochają w Dzień Narodzenia,
Niech się kochać, kochać, kochać nie boją
Okruchy po kolędzie (sł. M. Czapińska / muz. W. Korcz)
sł. M. Czapińska, muz. W.Korcz
Wszyscy Święci są przejęci,
wniebowzięte skaczą dzieci,
pachnie ciastem i nadzieją
nad Betlejem gwiazda świeci.
Złagodniały nasze oczy,
dobry Bóg odpuszcza grzechy.
A Anioły spod jemioły
przesyłają nam uśmiechy.
Bóg się rodzi serca rosną,
cały świat kolędę śpiewa.
Moc truchleje kiedy ludzie
przychylają sobie nieba.
A jutro pozbieramy, okruchy po kolędzie
I z trwogą zapytamy, co z nami dalej będzie?
A jutro znów ruszymy w ten marsz przez pory roku,
przez szarość, przez codzienność, mizerię i niepokój.
Święci ruszą do swych zajęć
Dobry Bóg gdzieś w dal odpłynie,
a my cisi, poruszeni,
zostaniemy przy dziecinie.
Przy bezbronnym Bożym Synu
zostaniemy tu na ziemi.
Może lepsi i mądrzejsi,
skoro wiemy to co wiemy.
A jutro znów ruszymy w ten marsz przez pory roku,
przez szarość, przez codzienność, mizerię i niepokój
A jutro pozbieramy, okruchy po kolędzie
Nadziei uczepieni, że może lepiej będzie?
Pastorałka na 90. rok (sł. W. Młynarski / muz. W. Korcz)
sł. W. Młynarski, muz. W. Korcz
Kompozytor i ten drugi
Ułożyli nam ad hoc
Nową polską pastorałkę
Na dziewięćdziesiąty rok
Gnali pastuszkowie, gnali
Ku Świętej Familii
Ale w drodze nie śpiewali
Bo się pokłócili
Jak ujrzymy już - myśleli -
Ten żłobeczek luby
Ja nie stanę wedle Grzeli
A ja wedle Kuby
Święty Józef wyszedł z szopy
Nic z początku nie rzekł
A po chwili mruknął: Chłopy
Chybojcie na śnieżek
Tam się jak w młockarni młóćta
Tam się z sobą kłóćta
No a potem się pogódźta
I do szopy wróćta
Niech gniew chory przemija
Glory, glory, gloria
Niech gniew chory przemija
Glory, glory, gloria
Pasterz Kuba głowę spuścił
I się pokrył pąsem
Pasterz Grzela bąknął: "Juści"
Pod sumiastym wąsem
Aż się setnie uściskali
Z oczu łza im płynie
Pogodzeni zaśpiewali
Wesoło Dziecinie
I Dziecinie dali małej
Po góralskim kierpcu
Myśląc: "Kłóćmy się rok cały
Lecz bez złości w sercu"
Niech gniew chory przemija
Glory, glory, gloria
Niech gniew chory przemija
Glory, glory, gloria
Niech na Gody swary miną
W Gody trza się godzić
Z jadem w sercu do Dzieciny
Nie godzi się chodzić
Święćcie się, wesołe Gody
Już koniec powiastki
I niech tej wystarczy zgody
Do następnej Gwiazdki
[2x:]
Niech gniew chory przemija
Glory, glory, gloria
Niech gniew chory przemija
Glory, glory, gloria
Chrońmy te chwile (sł. W. Kejne / muz. W. Korcz)
sł. W. Kejne, muz. W.Korcz
W białej ciszy pogrąża się miasto
Pierwszą gwiazdką migoce już noc
Pachnie pasta, choinka i ciasto
Bóg się rodzi, truchleje zła moc
Nikt dziś dłoni nie umknie wrogowi
Winy mogą nie lękać się kar
Wielka miłość w Maleńkiej Osobie
przebaczania przynosi nam dar.
Chrońmy te chwile świętości
Jak bombkę piękną i kruchą.
Niech lśni latarnią w ciemności
Niech krzepi serca otuchą.
Póki opłatek dzielony
oczy łzą ciepłą nam szkli,
Świat jeszcze nie jest stracony,
Świat nie do końca jest zły.
Dodatkowe nakrycia na stole,
Krzesła tych, co odeszli już stąd,
dziś czekają, by czyjeś niedole
mogły znaleźć serdeczny swój kąt.
Gdy pukają my, zwykle tak głusi,
Serca w dłoniach niesiemy na próg.
Jako człowiek na świat Bóg przyjść musi,
by w człowieku odrodził się Bóg.
Chrońmy te chwile świętości
Jak bombkę piękną i kruchą.
Niech lśni latarnią w ciemności
Niech krzepi serca otuchą.
Póki opłatek dzielony
oczy łzą ciepłą nam szkli,
Świat jeszcze nie jest stracony,
Świat nie do końca jest zły.